Miejski park wiosną. Mój park, to jest moje magiczne miejsce, to właśnie tu każdego ranka słońce przedziera się przez korony drzew. Swoimi promieniami delikatnie głaszcze równo przystrzyżone trawniki. Jakże to kojący widok. Siadam na ławce, jednej z wielu. Nie mam swojej ulubionej, każda nią jest. Powoli zaczynam się rozglądać dookoła, widzę jak uśmiechnięte dzieci biegają w beztroskiej zabawie. Mamy relaksują się na ławkach oddając się przedpołudniowym plotkom. Wiewiórki czym prędzej próbują się przedostać z jednego drzewa na drugie. Słyszę śpiew ptaków i odpoczywam. Problemy, które były, stały się mniej ważne, nagle znikły. Natura otula mnie niczym mama ciepłym kocem. Czuję się tu bezpieczny, chciałbym zabrać to miejsce ze sobą do domu...